Nie ma ogródka działkowego bez
warzyw, przynajmniej jak dla mnie. Nie ukrywam, że jedną z moich
motywacji, by kupić działkę, była chęć posiadania dostępu do
zdrowych, świeżutkich warzyw bez chemii, niemodyfikowanych, całkiem
naturalnych. Dopiero teraz, kiedy sama je hoduję, mogę powiedzieć,
że wiem, co jem i odżywiam się zdrowo, mimo iż warzywa nie są
zwykle tak dorodne i duże jak ze sklepu. Ich aromat bywa jednak o
wiele wspanialszy, wszystko zależy, jak się uda dana uprawa. Ciągle
się uczę i zdobywam nową wiedzę, także mam nadzieje, że za
jakiś czas będę miała najlepsze warzywa w okolicy.
Planowanie warzywniaka w rzeczywistości
nie zajęło mi dużo czasu, mimo iż projektowanie ogrodów
było dla mnie wtedy tematem dosyć odległym. Co prawda widziałam już piękne ogrody w stylu angielskim z małą architekturą typu fontanny z kamienia i rzeźby do ogrodu, ale zupełnie nie znałam się na rzeczach typowo praktycznych. Najgorzej było w
kwestii gleby, na szczęście ta okazała się u mnie raczej żyzna.
Zazwyczaj warzywniak planuje się tak, żeby zajmował jak naj mniej
miejsca, przy jednoczesnym zapewnianiu różnorodnych plonów.